Tak wyglądała pierwsza wersja mojego polkowego wędrasia. Do momentu, aż poniosło mnie na tyle, że zaczęłam tuszować wszystkie kartki po kolei... i stwierdziłam, że nie mogę się z nim rozstać ani na moment. Poczułam gdzieś głęboko, że jego przeznaczeniem nie jest podróż po całym świecie ale... czuwanie nad dziejami moich przodków. I takim sposobem powstał mini album rodzinny - na razie pusty, ale już zaczynam grzebać w zdjęciach moich babć i dziadków... Styl vintage, czyli najpiękniejszy klimat jaki można wykorzystać do tak sentymentalnej pamiątki. Jako tło wykorzystałam ścinki znalezione w szufladzie do której regularnie upycham nie wykorzystane fragmenty papieru. To początek mojej walki z tym moim małym śmieciowiskiem ;) A pomysł ich wykorzystania podpatrzony u genialnej
Martyny.