Dostałam wyróżnienie, pierwsze w mojej karierze ;) Wręczyły mi je
Anuszka oraz
Ayeeda. Dziękuję bardzo kochane :*** Zgodnie z obowiązującą zasadą zdradzę wam kilka moich sekretów...
1. Jestem craftową gadżeciarą i uwielbiam wszelakie nowości, zauważam jednak pewną prawidłowość - im więcej przydasi posiadam tym mniej z nich korzystam :) i tak zazwyczaj kończy się na tuszach, farbach i stemplach.
2. W niedalekich twórczych planach mam między innymi dogłębne studiowanie: filcowania, sutaszu, szycia i kroju, lutowania biżuterii, postarzania mebli, malarstwa, rysunku, fotografii, rzeźby, wszelakich technik graficznych, wyplatania z wikliny... mogłabym tak bez końca, pozostaje pytanie - czy starczy mi czasu ?
3. Moim marzeniem jest... możliwość utrzymywania się z rękodzieła tudzież innych działań związanych z szeroko pojętą sztuką. Czas pokaże czy będzie to w ogóle możliwe.
4. Notorycznie okłamuję swojego męża następującymi słowami: "... tak, dzisiaj posprzątam mój craftkącik". Nie jest to w żadnym wypadku działanie z premedytacją. Ja naprawdę za każdym razem wierzę w to, że kiedyś uda mi się zapanować nad tym bałaganem. Zazwyczaj niestety wygląda to tak, że wolna powierzchnia biurka wynosi maksymalnie 10cm2 i chcąc nie chcąc ląduję na podłodze ;)
5. Za młodu byłam typową chłopczycą oraz bardzo ciekawym świata dzieckiem. Uwielbiałam poznawać nowe miejsca ( bardzo często więc się gubiłam ), chciałam być Janosikiem i Robin Hoodem ( miałam nawet swój łuk), a jednym z moich celów było zbudowanie statku kosmicznego ( co zresztą całkiem nieźle nam szło - pamiętam całą grupę dzieciaków, która na moje polecenie znosiła w wyznaczone miejsce potrzebne do tego kamienie hehe).
6. Moją ukochanym zespołem jest Iron Maiden, więc nie dziwny będzie dla Was fakt, że w moim pokoju stoi gitara elektryczna wraz z piecem, którą zakupiłam z 10 lat temu marząc o tym, że kiedyś uda mi się założyć kapelę heavy metalową. W sumie to zawsze chciałam być gwiazdą rocka :)
7. A teraz najlepszy punkt programu. NIENAWIDZĘ rozgotowanych w zupie płatów cebuli... O ile niechęć do zielonej pietruszki jestem w stanie jakoś opanować, przygoda w połkniętym przypadkowo kawałkiem takiego gluta kończy się często bardzo tragicznie. Na szczęście takie sytuacje zdarzają się niezmiernie rzadko, gdyż moje sprawne oko zazwyczaj zawczasu wyłapuje nadchodzące zagrożenie ;) Jednym słowem - chcesz się mnie pozbyć - podaj mi zupę z taką niespodzianką.
Wyróżnienie przekazuję dalej: