wtorek, 26 maja 2009

Photographic


To mój pierwszy scrapbookingowy album. O czym jest - no cóż, wystarczy spojrzeć. Zdjęcia wyszły co prawda do kitu - w rzeczywistości jest on o wiele ładniejszy - ale póki co niestety muszą one  wystarczyć. Cóż mogę więcej napisać, chyba nic. Zapraszam więc do oglądania.


Aktualizacja   :)
Dzisiaj mamy 29 maja i muszę coś jeszcze dodać, ponieważ parę dni temu nie bardzo się wykazałam w kwestii tworzenia ciekawego opisu. Tamten dzień był jakiś taki niedorobiony, ale już to nadrabiam. Wstawiłam nowe zdjęcie okładki albumika - w końcu jakoś wygląda to po ludzku... Ale nie o tym chciałam pisać. Zanim obejrzycie kolejne fotki zapraszam na cudowny muzyczny kilkuminutowy seans. To kawałek Depeche Mode który najbardziej kocham. I nie mogę nie wstawić na mojego bloga tego klipu. A album ze zdjęciami jest dla mojej depeszowej siostry, która kiedyś namówiła mnie na koncert DM. Warto było jechać wtedy do Warszawy i zobaczyć to niepowtarzalne widowisko, chociaż niewiele już z tego pamiętam hehe. Przeżyłam wiele cudownych chwil związanych z tym zespołem. Naprawdę było super i do tej pory uwielbiam DM, chociaż miłością mego życia jest Iron Maiden. Ale to już inna historia... A teraz - raj dla uszu. Proszę bardzo:



Pozostając w tym cudownym klimacie można powrócić do oglądania zdjęć albumu poświęconego temu wyjątkowemu zespołowi:







sobota, 16 maja 2009

Julkowy notesik


Ten słodki notesik jest efektem mojej wczorajszej czterogodzinnej pracy. Trafi on jutro prosto do rąk mojej dziewięcioletniej ciotecznej siostrzenicy. Ciotka ze mnie kiepska, ale pomyślałam, że stworzę dla niej chociaż ten drobny upominek. Mam nadzieję, że wywoła on uśmiech zadowolenia na twarzy Julki :)


Praca nad notesem była bardzo przyjemna. Ale jeżeli chodzi o resztę, czyli "łatwo i szybko" - no niestety, tego nie mogę powiedzieć. Po pierwsze miałam jakiś zastój mózgowy spowodowany nocnym ślęczeniem nad produkcją notesów :)  Po drugie - nie miałam żadnej koncepcji - wiedziałam tylko że notes ma być różowy. I po trzecie - pod koniec pracy, zabrałam się za dodatkowe cieniowanie, które o 3.30 nad ranem wydało mi się zbyt mocno przesadzone. To był moment kiedy pomyślałam, że właśnie przedobrzyłam... Ale głos rozsądku mówił: " Don't panik, połóż się spać, odpocznij -  rano będzie lepiej".


Wstałam rano... i faktycznie notes prezentował się o niebo lepiej. Na wszelki wypadek zapytałam kilku osób co sądzą na jego temat - były zachwycone. Odetchnęłam z ulgą. To był tylko dowód na to jak można stracić obiektywne spojrzenie (a przynajmniej coś zbliżonego do obiektywizmu)  w stosunku do swoich prac. No i nauczyłam się jednego - czasami lepiej nie upiększać czegoś w nieskończoność, bo można przekroczyć pewną granice, uzyskując w ten sposób dokładnie odwrotny efekt. Na szczęście w przypadku tego notesu tak się nie stało... Przynajmniej tak mi się wydaje :)

poniedziałek, 11 maja 2009

Moje pierwsze filcowane korale


Mam przyjemność przedstawić moje pierwsze filcowane na mokro korale:

I mogę zapewnić, że na tym się nie skończy bo filcowanie jest super :)))

Co prawda dawno się tyle nie naklęłam co przy przewlekaniu sznurka, ale złość szybko minęła. Wystarczyło, że spojrzałam znowu na koszyk z kolorową wełną - czesanka ma w sobie coś magicznego, nie sposób się nią nie zachwycić.

Powiem więc krótko - to na pewno  nie koniec mojej przygody z filcowaniem. Powiedziałabym raczej, że to dopiero początek...

Herbatniczek


No, no jak tak dalej pójdzie to założę seryjną produkcję notesów - jak to powiedziała moja mama. A kolejny notes jest właśnie dla niej. Razem z filcowymi koralami stanowi spóźniony urodzinowy prezent ( fotki korali  już niebawem). Włożyłam w jego powstanie dużo serca i warto było. Jestem usatysfakcjonowana 100% efektem jaki uzyskałam. No, w końcu użyłam do niego moich jak do tej pory ulubionych papierów Laura Ashley Traditional  ( jak i do reszty notesów hehe). W ruch poszedł po raz kolejny również tusz Distress Tima Holtza...cóż mogę powiedzieć - kocham go. To znaczy nie Tima, tylko jego tusz :) Póki co mam tylko jeden odcień, ale to wystarczyło, aby ta miłość błyskawicznie się zrodziła. Ci, którzy mieli okazję obcować z tym cudeńkiem wiedzą o co chodzi. A ja mam tylko nadzieję, że moja kolekcja niedługo powiększy się o kolejne odcienie. A wracając do notesu - herbatniczek - to pierwsze skojarzenie jakie pojawiło mi się w głowie na jego widok. Ciepła herbatka i herbatniczek - w końcu nie ma jak u mamy. No a taką mamuśkę jak ja,  mało kto ma !!! Nawet mi się zrymowało na koniec :) Dozo i nara, jak to mówi mój chłop. Wrócę niebawem...z nową porcją craftowych śliczności ( że tak sobie pozwolę samą siebie skomplementować).





niedziela, 10 maja 2009

Kolorowo, pastelowo...


Znowu powstał kolejny notesik. Chyba się trochę uzależniłam... ale co mam zrobić, pomysły same cisną się do głowy. Tym razem to prezent dla przyjaciółki. Dotarł już do właścicielki i bardzo się podobał :) Co prawda pierwszym założeniem było to, że notes będzie zamykany przy pomocy tych uroczych różowych wstążeczek. I wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że podczas przycinania jednego z boków ostrze noża przejechało niechcący również po wstążeczce ( fuck!). Ze względu na fakt, iż byliśmy już spóźnieni, a notes miał za chwilę jechać do nowej właścicielki - musiałam niestety pozbyć się tego dodatku w postaci uroczego wiązania :( Tak to jest jak się odkłada craftowanie na ostatni moment... Może kolejnym razem pójdzie trochę lepiej.  A teraz kilka fotek:








niedziela, 3 maja 2009

Music...my passion, czyli mała profanacja


Dzisiaj spłodziłam kolejne moje dzieło. Ponieważ poprzednio poszło mi całkiem dobrze - stwierdziłam,  że tym razem będzie to także notes. Tym razem notes dla brata :) Od razu widziałam jak będzie on wyglądał, gdyż pomysł narodził się już jakiś czas temu. Aby go zrealizować musiałam niestety...zniszczyć fajną płytkę winylową, co dla mnie - człowieka kochającego muzykę nie było taką prostą sprawą. No ale cóż - sztuka wymaga poświęceń. Mogę tylko przeprosić zespół KASA CHORYCH za to, iż dopuściłam się tej profanacji.

Notes wyszedł świetny - takie jest przynajmniej moje subiektywne zdanie. Użyłam do niego bazy z tektury modelarskiej, czarnego bloku technicznego, stempli i tuszu, którym pocieniowałam również krawędzie kartek notesu. Całość postarzana i zdobiona embossingiem na gorąco. Notes posiada podwójną okładkę i wewnętrzne zdobienia. Zapraszam do oglądania.
Na początek przód notesu:



Kolejny widok - okładka tył:



Okładka przód i tył jednocześnie:


Oraz wewnętrzne strony okładek: